» Blog » Spodki odleciały
20-02-2012 19:48

Spodki odleciały

W działach: RPG, Konwenty, Na poważnie, Warszawa | Odsłony: 4

Spodki odleciały
Mieszkając w Warszawie i nie pomagając nijak przy zjAvach czy Avangardach czułem narastające uwieranie w okolicach serca. Tym razem postanowiłem się zaangażować i, przy okazji, głośno wyartykułować swoje postulaty dotyczące Pucharu Mistrza Mistrzów. Zorganizowałem Latające Spodki.

Z PMM-em jestem związany (najpierw jako gracz, potem uczestnik) od 2006 roku, kiedy z krzesła gracza asystowałem Tomkowi Pudło w drodze po zwycięstwo. Potem grałem też u Wojtka Rzadka, kiedy wygrywał w 2009.

Kolejnego roku spontanicznie napisałem w komentarzu na Polterze, że tym razem sam wezmę udział i pozamiatam przeciwników pod dywan. Udało się. Ale rok później (Falkon 2011) moje miejsce pokazał mi Mateusz Budziakowski, każąc mi cieszyć się jedynie z tytułu finalisty.

PMM dał mi bardzo wiele: zastrzyk pewności siebie, odrobinę autorytetu i rzecz całkiem wymierną – pracę na obozach BT Orion. Zawsze odrzucałem wiele argumentów przeciwników Pucharu, ale w 2009. zdecydowałem się opublikować z lekka krytyczny artykuł na temat formuły konkursu. Refleksja nad turniejem dojrzewała w mojej głowie, podlewana dyskusjami z sędziami, organizatorami i znajomymi. W końcu ta złośliwa jędza Refleksja kazała mi głośno zaproponować coś odrobinę innego i tym samym albo wpłynąć na sam Puchar, albo stworzyć dla niego ciekawą alternatywę.

Nawiązałem kontakt z MaWro i Xarikiem. Współpraca przebiegła nam jak marzenie i na tegorocznej zjAvie odbyła się pierwsza edycja Latających Spodków. Pierwsza z, mam nadzieję, wielu.


Sędziowie

Pierwszym krokiem było znalezienie sędziów. PMM – konkurs z wieloletnią tradycją i nie byle jakim prestiżem – miał z tym wielokrotnie trudności.

Ja postanowiłem postawić na fandomowych znajomych, którzy rozumieli, na czym polegają gry fabularne i prezentowali możliwie zróżnicowane podejścia. Brałem też pod uwagę ich komunikatywność i osobistą sympatię – sędziowanie turnieju zajęło nam niemal dwadzieścia godzin, kluczowa była możliwość sprawnego prowadzenia obrad i podejmowania decyzji, więc dobry kontakt był więcej niż ważny.

Odezwałem się do wielu osób, udało mi się zrekrutować ponad połowę ze wstępnie wytypowanych.

Michał Smoleń i Kuba Skurzyński to ludzie, z którymi erpegowo (i nie tylko) znam się od lat. Zawsze dzieliłem z nimi większość opinii. Graliśmy razem wiele razy, z Michałem pracuję w Kuźni Gier i trochę wspólnie studiujemy, a mimo to (na szczęście) miewaliśmy odmienne zdania.

Łukasz Garczewski i Mateusz Wielgosz to wygi Pucharu – stachanowcy, którzy z zapałkami w oczach potrafią nadal trzeźwo myśleć i mają nieocenione doświadczenie. Potrafią też kulturalnie, ale zdecydowanie bronić swoich ostro zarysowanych preferencji.

Krzysiek Szafrański, Ewa Kotowska czy Hania Sienkiewicz to ludzie, którym nie umykają rzeczy, na które ja nie zwracam czasami zupełnie uwagi. Szczególnie Ewa potrafi się momentami fajnie ze mną nie zgodzić i wywołać sensowną dyskusję albo utwierdzić mnie w jakimś przekonaniu.

Marysia Piątkowska to weteranka obozów Oriona – najpierw jako uczestniczka, potem jako wychowawczyni. Pracowaliśmy razem w ostatnie wakacje, nocami razem układaliśmy scenariusze i komentowaliśmy sesje. Nie ma lepszego sposobu, żeby ocenić, czy ktoś wie, o co w tych erpegach chodzi. I, przy okazji, dowiedzieć się, z kim da się miło pracować.

I Krzysiek Baranowski – reprezentant erpegowego e-think-tanku Master Mind, człowiek-instytucja. Kogoś z tego środowiska nie mogło zabraknąć w naszym jury. Wsparł nas tylko w finale, bo w sobotę wyrabiał setki procent normy na prelekcjach, ale i tak wielkie dzięki – okazał się ważnym głosem, nawet jeśli musiałem się z nim nie zgodzić.

Ci ludzie tyrali po trzynaście godzin w sobotę i pięć w niedzielę. Za darmo, ganiając między piętrami, zapisując sterty notatek i starając się uczciwie wyłonić zwycięzcę, jadąc na przygotowywanych na naszym stoisku tostach i oparach energii.

Wielkie dzięki i wielkie brawa. Mam szczerą nadzieję, że uda mi się przekonać Was do udziału za rok. Sprawdziliście się na medal.


Uczestnicy

W eliminacjach oceniliśmy dwadzieścia jeden sesji, w finale – trzy. To bardzo dużo jak na dwudniowy konwent, w którym wzięło udział sześćset sześćdziesiąt sześć (serio) osób. Oznacza to, że przez Latające w charakterze MG i graczy przewinęło się łącznie około osiemdziesięciu osób, czyli ok 12% wszystkich uczestników zjAvy.

Zapisywać się można było przy naszym stanowisku, ale i my przechadzaliśmy się po konwencie i zapraszaliśmy ludzi, którzy rozkładali się przy stolikach. Dzięki temu trafiliśmy też do tych, którzy sami być może nie zgłosiliby się do konkursu. I o to w dużej mierze mi chodziło – o przewietrzenie, odelitaryzowanie konkursu. Być może najlepsi MG są daleko poza PMM-owym "establishmentem"? Poza tym, po co uruchamiać wielką maszynę z kilkorgiem sędziów z całej Polski, masą nagród od sponsorów, zajmującą lwią część konwentowego budynku, skoro ma w niej wziąć udział tylko ta sama grupa, która robi to od kilku lat?

Teraz pozostała jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Zorganizowanie dla uczestników finału solidnego feedbacku, dzięki któremu będą mogli dostrzec i naprawić swoje uchybienia. Coś na kształt znanych z Quentina recenzji, tylko że (przynajmniej tym razem) poufnych.


Księga skarg i zażaleń

To była pierwsza edycja Spodków. Sam mam już w głowie kilka rzeczy, które mogłem zrobić inaczej. Część dotyczy spraw organizacyjnych została już przedyskutowana, następnym razem wprowadzimy korporacyjne standardy Szafy. Ale pewnie i Wy, uczestnicy, obserwatorzy, komcionauci, macie komentarze czy uwagi. Chętnie je przeczytam i przedyskutuję ze współorganizatorami. Zapraszam!

Komentarze


Kosmit
   
Ocena:
0
Ja jako osoba, która nie dostała się do finału też chciałbym feedback :D Może wezmę coś do siebie i na PMM dam czadu :D
21-02-2012 01:25
beacon
   
Ocena:
0
Odzywaj się do jurorów, nie damy rady zorganizować pisemnego zebranego feedbacku dla sesji eliminacyjnych.
21-02-2012 02:46
Siman
   
Ocena:
+3
Wszystko gietes, mam tylko jedno pytanie - czemu Latające Spodki? Skąd ta nazwa? Skąd te spodki?
21-02-2012 17:52
Marigold
   
Ocena:
+1
@Siman - wczoraj męczyłam beacona tym samym pytaniem :P Odpowiedź była zaskakująca ;)
21-02-2012 21:36
Xaric
   
Ocena:
+3
Bo Czarny Pudding nie przeszło!!! :)
21-02-2012 21:43
beacon
   
Ocena:
0
@Siman

Bo jest fajna?
22-02-2012 10:45
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Spodek na brazku kojarzy się ze spodkiem na mleczko dla kotka. jak wiadomo, wielu ludzi w tycdh okolicach ma hopsia na punkcie kotów, stąd też pozytywne skojarzenie :)

Robocza teoria ;)
22-02-2012 10:54
~Craven

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
+1 dla notki, dzięki za miłe słowa.

Wciąż jestem pod wrażeniem ilości sesji, samych konkursowych było niemal 20, plus sporo "nieflagowanych".

Sorki za brak maila feedbackowego, ale wiadomo - galaktyka sama się nie uratuje. Ale wczoraj zrobiłem co do mnie należy i zaraz smaruję maila. Postaram się napisać feedback (choćby jednozdaniowy) dla wszystkich MG.
22-02-2012 13:48
Hankes
   
Ocena:
+2
Mówiłam, że Latające Spodki Darwina miałyby dobry skrót. Albo Puchar RP - Puchar Rozebranej Panienki (coś jak Order Podwiązki). Ale Jarek uparł się na Latające Spodki.


I w ogóle było cudownie. Wszystkim sędziom należą się tosty.
22-02-2012 15:54
WekT
   
Ocena:
0
Fajna sprawa.

Wzięcie udziału w takim konkursie daje eRPGowo do myślenia, poza tym energię do grania i prowadzenia
- czekam na kolejną edycję i oczywiście wielkie dzięki, że chciało Wam się organizować ;)
22-02-2012 16:19
beacon
   
Ocena:
0
@Wiktor

Dzięki za udział, zapraszam ponownie. Koło poniedziałkowtorku spodziewaj się feedbacku ;)
22-02-2012 18:28
Lenartos
    Xaric
Ocena:
0
Nie widzę powodu, żeby Czarny Pudding był na Latających Spodkach.

Chociaż trochę obawiał bym się, czy nie wyjdzie zwykła kaszanka :P
23-02-2012 00:40
Siman
    @Beacon
Ocena:
+1
Acha. :P
23-02-2012 17:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.