31-12-2010 16:23
Gry są do...
W działach: RPG | Odsłony: 0
Ten wpis stanowi czczą gadaninę w nawiązaniu do postów Scobina i Zuhara.
Kiedy mówimy o grach fabularnych w kontekście dyskusji o ich celowości, myślimy raczej o podręcznikach niż o grze jako takiej. Bo gra jako taka służy nam raczej nie do grania (tak jak kupujemy masło raczej nie dla samego kupowania, chociaż tej opcji też bym nie przekreślał), tylko do dostarczania nam takiej czy innej frajdy, poczucia przynależności etc.
Prawidłowo postawione pytanie brzmi zatem, do czego służą nam podręczniki do gier fabularnych.
Podręczniki służą natomiast każdemu do czego innego. I służą nie tylko graczom.
Autor pisze podręcznik w celu zrealizowania swojego marzenia czy ambicji albo (teoretycznie, jeśli jeszcze nie poznał stawek) dla zarobku. Albo po to, żeby zająć się czymś konstruktywnym, co pozwala mu wykorzystać jego rozbuchaną wyobraźnię. Albo po to, żeby nauczyć się organizować pracę i pisać, żeby potem zająć się pisaniem czegoś innego.
Wydawca wydaje gry z powodu swojego dziecinnego marzenia.
Sklepikarz wystawia na półki podręczniki po to, żeby zarobić (kolejny naiwniak), albo żeby przyciągnąć erpegowców do swojego sklepu i skłonić ich do zakupu innych rzeczy. Albo dlatego, że sam lubi gry i chce mieć je u siebie.
Gracz kupuje gry po to, żeby przynależeć do grupy zwanej fandomem, wykorzystać do grania, poczytać i popaść wyobraźnię. Albo ze względów kolekcjonerskich. Może również wydrzeć kartki i wykorzystać je jako papier toaletowy.
Powodów, dla których wymieniam wszystkie te możliwości też jest wiele. Może robię to po to, żeby przyciągnąć ludzi na mojego bloga i zgromadzić trochę fejmu? Może po to, żeby zająć się czymś zanim obiad dojdzie?
A może po to, żeby pokazać, że rozważanie celów istnienia jakichś rzeczy dla ogółu świata jest z góry skazane na porażkę, bo celów, dla których różni ludzie robią akurat daną rzecz jest tak wiele, jak wielu jest tych ludzi. Nie bądźmy więźniami strukturalizmu.
Kiedy mówimy o grach fabularnych w kontekście dyskusji o ich celowości, myślimy raczej o podręcznikach niż o grze jako takiej. Bo gra jako taka służy nam raczej nie do grania (tak jak kupujemy masło raczej nie dla samego kupowania, chociaż tej opcji też bym nie przekreślał), tylko do dostarczania nam takiej czy innej frajdy, poczucia przynależności etc.
Prawidłowo postawione pytanie brzmi zatem, do czego służą nam podręczniki do gier fabularnych.
Podręczniki służą natomiast każdemu do czego innego. I służą nie tylko graczom.
Autor pisze podręcznik w celu zrealizowania swojego marzenia czy ambicji albo (teoretycznie, jeśli jeszcze nie poznał stawek) dla zarobku. Albo po to, żeby zająć się czymś konstruktywnym, co pozwala mu wykorzystać jego rozbuchaną wyobraźnię. Albo po to, żeby nauczyć się organizować pracę i pisać, żeby potem zająć się pisaniem czegoś innego.
Wydawca wydaje gry z powodu swojego dziecinnego marzenia.
Sklepikarz wystawia na półki podręczniki po to, żeby zarobić (kolejny naiwniak), albo żeby przyciągnąć erpegowców do swojego sklepu i skłonić ich do zakupu innych rzeczy. Albo dlatego, że sam lubi gry i chce mieć je u siebie.
Gracz kupuje gry po to, żeby przynależeć do grupy zwanej fandomem, wykorzystać do grania, poczytać i popaść wyobraźnię. Albo ze względów kolekcjonerskich. Może również wydrzeć kartki i wykorzystać je jako papier toaletowy.
Powodów, dla których wymieniam wszystkie te możliwości też jest wiele. Może robię to po to, żeby przyciągnąć ludzi na mojego bloga i zgromadzić trochę fejmu? Może po to, żeby zająć się czymś zanim obiad dojdzie?
A może po to, żeby pokazać, że rozważanie celów istnienia jakichś rzeczy dla ogółu świata jest z góry skazane na porażkę, bo celów, dla których różni ludzie robią akurat daną rzecz jest tak wiele, jak wielu jest tych ludzi. Nie bądźmy więźniami strukturalizmu.
18
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, AGrzes, de99ial, Deckard, earl, g0trrI, Joseppe, Lukasz_300, MaWro, Mayhnavea, Nadiv, Nefarius, Pahvlo, Repek, Ryśmak, Scobin, Senthe, von Mansfeld
Poleć innym tę notkę