» Blog » Dwaj jaskiniowcy i mamut
31-03-2007 21:12

Dwaj jaskiniowcy i mamut

W działach: RPG, mikro-zajawki | Odsłony: 10

Dwaj jaskiniowcy i mamut

Oglądałem ostatnio dokument o genezie współczesnego homo sapiens. Podczas tego wciągającego widowiska zaintrygował mnie pewien temat: jak w RPG oddać współpracę dwóch bohaterów, którzy są niemowami, albo nie mogą z jakichś powodów porozumiewać się werbalnie?

 

Wyobraźmy sobie drużynę dwóch małpoludów, powiedzmy homo erectus, którzy są członkami jednego plemienia i poszli na polowanie. Skradają się ciepłym popołudniem do rozleniwionego mamuta. Żeby ubić potwora muszą współpracować, tylko jak współczesny człowiek (gracz) ma dogadać się z drugim bez użycia rozwiniętej, znanej współczesnym ludziom mowy?*

 

- Yyy, uubaa-a! - powiedział wymachując łapami Ugluk. - Abaa-a no-teeee! - odpowiedział kiwając na boki głową Arbak. - Abaa-a artaa-dabaaa-a. - zdenerwował się Ugluk.

 

1. Kazać graczom porozumiewać się na migi, albo rysować na kartce (w świecie gry bazgrać patykiem w śniegu, czy coś takiego). Zabronić im używać mowy jako takiej (uukać sobie mogą).

 

2. Niech gracze porozumiewają się przy stole słowami w imieniu postaci, które w świecie gry gadają po swojemu i wymachują łapami i jakoś się rozumieją. (W ten sposób sprawa wygląda tak, jak gdyby gracz na sesji mówił po polsku, a jego postać w świecie gry np. po angielsku.)

 

3. Ewentualnie można przenieść to wszystko na mechanikę – niech jeden rzuca na mówienie, drugi na rozumienie, a potem niech odgrywają według wyniku rzutu/niech sytuację opisuje MG.

 

Wszystkie możliwości są dopuszczalne i mają swoje pozytywy. Pierwsze daje realizm, pozwala na pseudo-immersję**, pewnie na coś tam jeszcze. Sesja przypomina wówczas LARP Quest for fire. Ale zastanawiam się, czy to aby na pewno o to chodzi? Czy na sesji chodzi o to, żeby gracze uukali na siebie, machając pięściami, kto głośniej?

 

Czy raczej chodzi o zagranie fajnej sceny dwa małpoludy vs. mamut, w miejsce godzinnej pogadanki na migi?

 

Problem ma znacznie szerszy kontekst. Pojawia się na przykład w sytuacji, kiedy BG są od siebie w świecie gry oddaleni i nie mogą się porozumiewać. Są na przykład w odległych od siebie celach więziennych. Co wtedy? Dbać o realizm i nie pozwalać im uzgodnić jakiegoś planu i doradzać sobie nawzajem, czy zbastować i pozwolić im się skonsultować w realu?

 

Nie ukrywam – dla mnie udawanie nie znającego mowy małpoluda na sesji mija się z celem (chyba że chcę wywołać salwy śmiechu u współgraczy). W przedstawionej sytuacji pozwoliłbym graczom porozumiewać się przy stole normalnie, jak gdyby odrywając się od świata przedstawionego w grze.

 

Bo nie lubię popadać w komiczne skrajności.

 

_________________

*- sytuacja jest umowna, nie dyskutujmy jej z antropologicznego punktu widzenia. **- tzn. zanurzenie się w świat gry, wczucie się w postać i poczucie jej sytuacji

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
primo - Quest for Fire a nie "Quest of fire" :)

secundo - jeśli już to metoda druga jest imo najlepsza :)

tertio - najlepiej jak cały wszechświat mówi po angielsku i nie ma takich problemów :D
31-03-2007 22:19
beacon
   
Ocena:
0
Ad. primo - dzięki, poprawione.

Ad. secundo - nie ma jasno najlepszej opcji; zależy co chcesz na sesji osiągnąć ;p
31-03-2007 22:22
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak bardziej na serio, to 3 w przypadku graczy w jednej drużynie jest średnio sensowne. 1. Jest dobra ale jako jakiś chwilowy motyw w jakiś sposób uzasadniony fabularnie, bo w końcu wyobraźmy sobie 6-godzinną sesję gdzie gracze wykonują akrobacje by się dogadać - gdzieś pod tym zginie sama sesja. Stąd owszem, niby nie ma jednoznacznych rozwiązań, jednak zdrowy rozsądek podpowiada dwójkę, tudzież przemieszanie - gdzie np w L5K i DP stylizujemy lekko mowę ale nie ma jej zupełnie wiernej wersji.

Ponadto komentarz do metody 1 - to trochę jakby dociekać u gracza dokładnego opisu zadawanego ciosu lub próby hakerskiego włamu - czyli kuleją granice między graczem a postacią.

PS. Plakat w dechę.
31-03-2007 23:11
beacon
   
Ocena:
0
Widzisz, gdyby chcieć symulować jednak tych jaskiniowców, to poniekąd stosowne jest zastosowanie metody 3., gdzie dogadanie się jest sprawą kluczową. Fajna parodia mogłaby z tego wyjść.

Ale generalnie metoda 2. jest najbardziej uniwersalna. 1. Specjalnie tak umieściłem, nikt nie bierze tej metody na serio.
31-03-2007 23:25
Drozdal
   
Ocena:
0
Istnieje gra o podobnych założeniach, gdzie gra się jasiniowcami porozumiewającymie sie na migi i przy popmocy nieartykułowanych odgłosów, tudziez chrumknięć a nNazywa to się Primitive.
31-03-2007 23:26
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ciekawi mnie jedynie jak bedzie reakcja osób postronnych (tj. np rodziców, sąsiadów) na 4-6 godzinne "ukanie" 4-6 osób....

@Drozdal- jak mogłeś zapomnieć o naszym rodzimym systemie ZŁY CIEŃ, który to pozwala na rozgrywanie właśnie takich przygód.

01-04-2007 06:00
Drozdal
   
Ocena:
0
Borejko - Zły Cień miał najlepsza ilustracje w grze fabularnej EVER!!! Była na niej sportretowana panna (chyba ksiezniczka) i pan kleczacy przed nią (chyba książę / wojownik jakiś może). Pani miała sukienkę, stała na jednej nodze a druga bez pantofelka wysuwała klęczącemu do całowania, co ten wydaje mi sie niezwłocznie uczynił.

Pozatym na Złym Cieniu dało sie poprowadzić wszystko!!!
01-04-2007 06:42
Puc
   
Ocena:
0
Metoda 1. to IMHO taka gra zbliżona do Świątyni Zagłady z ostatniej edycji Nibykonkursu, tyle że oparta o kalambury :) Tak też można grać, wszystko zależy od tego co chcesz osiągnąć :D
01-04-2007 12:55

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.