Dwaj jaskiniowcy i mamut
W działach: RPG, mikro-zajawki | Odsłony: 10Oglądałem ostatnio dokument o genezie współczesnego homo sapiens. Podczas tego wciągającego widowiska zaintrygował mnie pewien temat: jak w RPG oddać współpracę dwóch bohaterów, którzy są niemowami, albo nie mogą z jakichś powodów porozumiewać się werbalnie?
Wyobraźmy sobie drużynę dwóch małpoludów, powiedzmy homo erectus, którzy są członkami jednego plemienia i poszli na polowanie. Skradają się ciepłym popołudniem do rozleniwionego mamuta. Żeby ubić potwora muszą współpracować, tylko jak współczesny człowiek (gracz) ma dogadać się z drugim bez użycia rozwiniętej, znanej współczesnym ludziom mowy?*
- Yyy, uubaa-a! - powiedział wymachując łapami Ugluk. - Abaa-a no-teeee! - odpowiedział kiwając na boki głową Arbak. - Abaa-a artaa-dabaaa-a. - zdenerwował się Ugluk.
1. Kazać graczom porozumiewać się na migi, albo rysować na kartce (w świecie gry bazgrać patykiem w śniegu, czy coś takiego). Zabronić im używać mowy jako takiej (uukać sobie mogą).
2. Niech gracze porozumiewają się przy stole słowami w imieniu postaci, które w świecie gry gadają po swojemu i wymachują łapami i jakoś się rozumieją. (W ten sposób sprawa wygląda tak, jak gdyby gracz na sesji mówił po polsku, a jego postać w świecie gry np. po angielsku.)
3. Ewentualnie można przenieść to wszystko na mechanikę – niech jeden rzuca na mówienie, drugi na rozumienie, a potem niech odgrywają według wyniku rzutu/niech sytuację opisuje MG.
Wszystkie możliwości są dopuszczalne i mają swoje pozytywy. Pierwsze daje realizm, pozwala na pseudo-immersję**, pewnie na coś tam jeszcze. Sesja przypomina wówczas LARP Quest for fire. Ale zastanawiam się, czy to aby na pewno o to chodzi? Czy na sesji chodzi o to, żeby gracze uukali na siebie, machając pięściami, kto głośniej?
Czy raczej chodzi o zagranie fajnej sceny dwa małpoludy vs. mamut, w miejsce godzinnej pogadanki na migi?
Problem ma znacznie szerszy kontekst. Pojawia się na przykład w sytuacji, kiedy BG są od siebie w świecie gry oddaleni i nie mogą się porozumiewać. Są na przykład w odległych od siebie celach więziennych. Co wtedy? Dbać o realizm i nie pozwalać im uzgodnić jakiegoś planu i doradzać sobie nawzajem, czy zbastować i pozwolić im się skonsultować w realu?
Nie ukrywam – dla mnie udawanie nie znającego mowy małpoluda na sesji mija się z celem (chyba że chcę wywołać salwy śmiechu u współgraczy). W przedstawionej sytuacji pozwoliłbym graczom porozumiewać się przy stole normalnie, jak gdyby odrywając się od świata przedstawionego w grze.
Bo nie lubię popadać w komiczne skrajności.
_________________
*- sytuacja jest umowna, nie dyskutujmy jej z antropologicznego punktu widzenia. **- tzn. zanurzenie się w świat gry, wczucie się w postać i poczucie jej sytuacji